Odszedł wielki szczęściarz – Carroll Shelby
Drugie serce jednego z najbardziej charyzmatycznych ojców sportowej motoryzacji Carrolla Shelby zamilkło w czwartek (10.05) wieczorem. Odszedł człowiek, który stworzył parę wyjątkowo szybkich sportowych samochodów, pobił kilkanaście rekordów, nauczył wielu młodych Amerykanów, że połączenie marzeń i ciężkiej pracy zmienia świat na lepszy.
Fot. Shelby American Archive | Carroll Shelby
R e k l a m a
Znany był z morderczej pracowitości, mimo poważnych zdrowotnych ograniczeń – wrodzonej wady serca, która nie przeszkodziła mu w ściganiu się, zwyciężaniu i pracy ponad siły. Już w latach pięćdziesiątych, kiedy był diabelnie szybki i na Aston Martinie bił kolejne rekordy, wygrywał w Le Mans, każdy wyścig kończył z nitrogliceryną pod językiem. Lekarz w roku 1960 postawił ultimatum – „…będziesz żył jeśli skończysz ze startami za kierownicą”. Podobno Shelby miał odpowiedzieć „nie boję się śmierci w wyścigu”, na co lekarz zapytał „jak myślisz, kto jeszcze może zginąć w tym wypadku?”
Całe życie Shelby’ego jest napisane, jak hollywoodzki scenariusz. Nie odszedł od sportu. Zaczął projektować i produkować samochody wyścigowe. Każde dziecko zna legendarne pojazdy noszące jego imię, najsłynniejsze Shelby AC Cobra, Shelby Mustang, Dodge Shelby. Lee Iacocca najpierw pozwolił realizować mu wizję najsłynniejszego z muscle cars – Mustanga, a w koncernie Chryslera zaprosił Carrolla do prac nad bestią z silnikiem ciężarówki – Dodge’em Viperem. Osiągał wielkie sukcesy, wypracowane osobistym zaangażowaniem i wiedzą – współpracował ze wszystkimi koncernami amerykańskiej wielkiej trójki i tworzył auta zwykle przerastające korporacyjne wizje, bezkompromisowe, dla wielu dyrektorów niewyobrażalne, dla innych inspirujące. Tak powstały: Ford GT40, Mustang Shelby GT350 i Ford Shelby GT500, a potem Dodge Shelby Charger i Dodge Viper – wszystkie to efekt współpracy z Lee Iacoccą. Powodem największej dumy była jednak jego prywatna firma Shelby American, produkująca słynne Cobry, które przez wiele lat wygrywały na amerykańskich i europejskich torach.
Fot. Shelby American Archive | Carroll Shelby
Twardy kowboj z Teksasu ostatnie lata przeżył w poczuciu satysfakcji z udanego, pracowitego życia w branży, która pochłaniała go od dzieciństwa. Motoryzacja nie była jedyną dziedziną, w której się realizował. Należał do ludzi, którzy czegokolwiek się tkną, potrafią zamienić to w dobrze prosperujący biznes – przedsiębiorstwa Shelbyego działały w branży deweloperskiej i hotelarskiej, hodowli i przetwórstwie. Przyjaciele i współpracownicy mówili, że wszystko to osiągał dzięki połączeniu inteligencji, wizjonerskiej ciekawości życia, zmysłowi menadżerskiemu, sprytowi, szerokiemu teksaskiemu uśmiechowi i temu, co łączyło go z Lee Iacoccą, a o czym lubił mówić i pisać – etyce pracy.
Fot. Ford | Carroll Shelby
Wywiad z Carroll’em Shelby w czasie trwania obchodów 110. rocznicy „Ford Racing”, gdzie opowiada swojej karierze i współpracy z Fordem oraz sukcesach wyścigowych m.in. na torze Le Mans we Francji.
Źródło: YouTube/Ford Performance
Był niebywałym szczęściarzem, zdawał sobie z tego sprawę i starał się dzielić z tymi, którzy od życia dostali mniej. Założył fundację pomagającą dzieciom walczącym z chorobami zagrażającymi życiu, fundującą stypendia dla młodych uczących się sportowców i obsługującą programy edukacyjne w dziedzinie motoryzacji.
W ciągu piętnastu lat Shelby cztery razy trafiał na stół operacyjny, aby w roku 1990 wymienić serce na nowe, a sześć lat później, w wieku 73 lat, dokonać przeszczepu nerki. Żartował, że ma w sobie sporo niestandardowych podzespołów, jak jego Shelby Mustang.
Źródło: Mototarget.pl