Zakazana motoryzacja i marynarski import
W Polsce amerykańskie marki zawsze cieszyły się wielką estymą i nawet w latach komunizmu Polacy chętnie sprowadzali samochody z Ameryki. Po 1956 roku Chevrolety zaczęły przybywać do Polski głównie w ramach importu prywatnego, często zwanego “marynarskim”. Prasa w 1962 roku szacowała, że “w ostatnich latach sprowadzono do kraju co najmniej 3 tys. samochodów”. Auta przywozili nie tylko mający częsty kontakt z zagranicą marynarze, ale również technicy i lekarze wracający z zagranicznych kontraktów, dyplomaci, a także krewni z Ameryki, transportując amerykańskie “krążowniki szos” na pokładzie Batorego.
Fot. GM Company | Chevrolet zaparkowany na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. Połowa lat 50.
Chevrolety były nadal wysoko cenione przez władze. Na przełomie lat 50. i 60. rząd polski kupił niewielkie ilości Chevroletów na potrzeby naszych placówek dyplomatycznych na całym świecie. Ostatnim większym zakupem było sprowadzenie w latach 1965 i 1966 kilkudziesięciu Chevroletów Impala dla ministerstw ? najwięcej trafiło do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Ministerstwa Finansów. Po kilku latach służby w instytucjach państwowych, Chevrolety z ostatnich partii trafiły do osób prywatnych, sprzedawane na przetargach. W latach 80. sporo z nich pojawiało się w ogłoszeniach prasowych, ale często z powodu braku części zamiennych miały już pod maską silnik radzieckiej Wołgi.
Fot. GM Company | Chevrolet Bel Air z 1955 r. sfotografowany w Warszawie w 1957 r.
Import prywatny funkcjonował w kolejnych dekadach, a wraz z nim przybywały do Polski samochody ? dary rodzin z Ameryki. Na rynku prywatnym znalazły się też używane Chevrolety sprzedawane przez warszawskie ambasady różnych państw. W latach PRL-u kilkanaście Chevroletów trafiło na nasze drogi poprzez Międzynarodowe Targi Poznańskie. Samochody prezentowane na kolejnych edycjach tej imprezy z reguły były po zakończeniu targów sprzedawane i pozostawały w Polsce.
Fot. GM Company | Chevrolet zaparkowany na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. Połowa lat 50.
Chevrolety trafiały też do osób prywatnych innymi, bardzo dziwnymi drogami. Taką ciekawą opowieść przedstawił znany kolekcjoner i użytkownik amerykańskich aut, Andrzej Esse: “Na początku lat 60. ambasada Demokratycznej Republiki Wietnamu zakupiła w Belgi Chevroleta Bel Air dla swojego ambasadora w Warszawie. Jednak wkrótce wybuchła wojna w Wietnamie, więc amerykański samochód postawiono na klockach i przykryto flanelą, gdyż stał się niewygodny propagandowo. Wojna przeciągała się i zamieniała w tragedię. W końcu ambasador otrzymał Czajkę, a Chevroleta trzeba było dyskretnie pozbyć się. Kierowca ambasady, pamiętając moją pomoc w czasie eksploatacji tego samochodu, namówił mnie i pomógł w staraniach. Attaché ambasady powiedział, że ambasada podaruje mi ten samochód, ale prosi o dyskretne zabranie go”.
Fot. GM Company | Zaświadczenie potwierdzające przekazanie Chevroleta panu Andrzejowi Esse przez ambasadę Wietnamu w Polsce. Ostatnie zdanie “Ten wóz jest już zużyty i nie nadaje się do eksploatacji” było tylko wybiegiem dyplomatycznym. W rzeczywistości samochód miał przebieg 17.000 km i pachniał nowością
Prywatnym właścicielom najbardziej doskwierał brak serwisu, a części zamienne były zdobywane w równie nietypowy sposób, jak samochody. Andrzej Esse wspominał, jak w latach 60. udało mu się zdobyć używane podzespoły: “Znajomy attaché ambasady amerykańskiej, który miał Chevroleta Bel Air ?55 powiedział, że został przeniesiony do Berlina Zachodniego, a uszkodzonego Chevroleta nie opłaca mu się zabierać. Zaproponował, żebym wymontował i zabrał z tego samochodu wszystko, co mi się przyda, a resztę odda do Motozbytu. Pojechaliśmy z moim przyjacielem jego Chevroletem, wioząc stare koła i inne graty na wymianę. Kiedy na parkingu przed domen Amerykanina wymienialiśmy części, podszedł jakiś 6 ? 7 letni chłopiec i z wysuniętym językiem zapisywał coś na kartce. Okazało się, że ten mały fan tuningu to as PRL-owskich spec-służb. Za 2 tygodnie kolega dostał wezwanie do Pałacu Mostowskich (Komenda Stołeczna Milicji). Kiedy po dwóch godzinach rozmowy o niczym spytał, o co właściwie chodzi, usłyszał, że potrącił kobietę i uciekł z miejsca wypadku. Zdziwiony kategorycznie zaprzeczył, ale wtedy dowiedział się, że są zeznania świadków, dowody i w ogóle może trafić za kratki i swoje posiedzi? No, chyba że sobie szybko przypomni i opowie dokładnie, co to za jeden z nim był, skąd znał tego Amerykana (oryginalne słownictwo milicjanta) i o czym dokładnie rozmawiali, a przede wszystkim, czy nie przekazywał jakiś planów. Kolega powiedział, że kiedyś coś słyszał o przeciwpancernych onucach, ale przysiągł, że takich tajemnic nigdy nie oddałby tym wstrętnym imperialistom. Przesłuchujący chyba wreszcie poszli po rozum do głowy i na tym się skończyło”.
Fot. GM Company | Międzynarodowe Targi Poznańskie, lata 60. i Chevrolet Corvair
Na szczęście te czasy już dawno minęły. Od 2004 roku Chevrolety znów dostępne są w polskich salonach dilerskich i w tej chwili można bez problemu kupić samochody z aktualnej gamy, na którą składają się: niewielki Spark, miejskie Aveo, kompaktowy Cruze, siedmiomiejscowy van Orlando, SUV Captiva oraz legendarne Camaro.
Fot. GM Company | Tygodnik “Motor” z czerwca 1957 r., którego tematem przewodnim był “Import marynarski”
Źródło: Chevrolet
Jeśli nasz serwis przypadł Ci do gustu, mamy małą prośbę – postaw nam wirtualną kawę. Ta filiżanka nie tylko nas rozgrzeje, ale też doda nam energii do dalszej pracy nad serwisem, aby był jeszcze lepszy. Twój gest to dla nas znak, że doceniasz naszą pasję i zaangażowanie. Dziękujemy, że jesteś z nami!