Pali się! czyli Chevrolet w remizie
Chevrolet ze względu na wszechstronność i wysoką jakość, od samego początku istnienia w Polsce był chętnie wykorzystywany m.in. przez strażaków. Chevrolety trafiły do polskich remiz tuż po odzyskaniu niepodległości. Jeden z pierwszych strażackich Chevroletów, model z 1922 roku, zachował się w warszawskim Muzeum Pożarnictwa.
W latach 1926 – 1927 polski importer sprowadził z montowni w Kopenhadze kilkadziesiąt ciężarowych podwozi. Część z nich została skarosowana jako wozy pożarnicze i wcielona do jednostek Zawodowej Straży Pożarnej na terenie całej Polski. Chevroletowskie podwozia ciężarowe z fabryki w Danii były dużo tańsze od konkurencyjnych marek, ale nadal dość kosztowne, jak na krajowe warunki.
Fot. GM Company
Sytuacja zmieniła się diametralnie latem 1928 roku, kiedy z warszawskiej montowni Chevroleta zaczęły wyjeżdżać samochody osobowe i ciężarowe oraz kompletne podwozia do karosowania we własnym zakresie. Za sprawą dobrze zorganizowanego cyklu produkcji, ceny pojazdów były bezkonkurencyjnie niskie. Na zakup samochodu mogły pozwolić sobie nawet oddziały z małych miast. W latach 1925 – 1930 tylko Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych przeznaczył na ochronę przeciwpożarową 20 mln zł. Z tej sumy ponad sto miejscowości zakupiło samochody strażackie. Na początku 1930 roku straż pożarna miała 276 samochodów.
Fot. GM Company
Pożarnicze Chevrolety pojawiły się w oddziałach straży pożarnej, zawodowej i fabrycznej, we wszystkich dużych miastach: Warszawie, Poznaniu, Krakowie, Łodzi, Kielcach, Lublinie, Białymstoku, Grodnie, Brześciu, Gdyni, Katowicach, Częstochowie, Siedlcach, Lwowie i Wilnie. Ceny podwozi Chevroleta były na tyle przystępne, że mogły pozwolić sobie na nie nawet Ochotnicze Straże Pożarne. Np. w 1929 roku OSP w Staniszewie kupiła pożarniczego Chevroleta, który pozostawał w służbie aż do roku 1962. Także jednostki ochotnicze w Pruszkowie i Nadarzynie wzbogaciły się o Chevroleta.
Kolejna fala zakupów przyszła wraz z uruchomieniem w Warszawie drugiej montowni Chevroleta w latach 1936 – 1939. Pożarnicze auta tej marki trafiły m.in. do OSP w: Chęcinach, Mosinie i Rembertowie. W 1938 roku dwa Chevrolety kupiły Siedlce dla Miejskiej Straży Ogniowej. Na koniec listopada 1938 roku urzędy zarejestrowały 784 pożarnicze samochody, a minimalne zapotrzebowanie było oceniane jeszcze na 300. W wykazie samochodów Straży Ogniowej m.st. Warszawy z dnia 1 września 1939 roku, wśród 63 wymienionych pojazdów znajdowało się 13 Chevroletów, w tym 2 osobowe.
Fot. GM Company
W czasie wojny polska straż pożarna straciła większość taboru – został zniszczony podczas przejścia frontów albo zagrabili go niemieccy i rosyjscy okupanci. W znajdującym się w archiwum Muzeum Pożarnictwa w Warszawie wykazie stanowiących własność Warszawskiej Straży Pożarnej samochodów pożarniczych zarekwirowanych i wywiezionych przez Niemców w pierwszych dniach sierpnia 1944 roku, wymienionych jest 40 samochodów pożarniczych, w tym 8 Chevroletów (7 ciężarowych i 1 osobowy). Po wojnie strażacy oceniali, że wycofujący się Niemcy zrabowali ok. 400 strażackich samochodów, z których Polacy odzyskali jedynie 20.
W okresie powojennym zrabowane auta zostały zastąpione przez Chevrolety, które w latach 1945 – 1947 trafiły do Polski różnymi drogami – Lend-Lease, UNRRA, zakupy rządowe w zachodnim demobilu. Sama tylko UNRRA przysłała 2400 aut strażackich. Po adaptacjach demobilowe Chevrolety stawały się wozami pożarniczymi oddziałów Zawodowej i Ochotniczej Straży Pożarnej. Chevrolety służyły m.in. w powstałej w 1946 roku Zakładowej Straży Pożarnej w Zakładach Papierniczych w Fordonie (do 1970 roku!). Chevroleta miała także cukrownia w Szamotułach. W 1945 roku Chevrolet trafił do strażaków z OSP w Złotokłosie, w kolejnym roku samochód tej marki otrzymali strażacy z Solca Kujawskiego.
Chevrolety były długowieczne. Jeszcze w 1964 roku strażacy OSP z Więcławic kupili od Przyzakładowej Straży Pożarnej Kopalni w Jaworzynie samochód terenowy marki Chevrolet. Pojazd miał napęd 4×4 i wyciągarkę mechaniczną. Nie był zbyt szybki, ale za to nie bał się bezdroży. Do dziś w jednostce wspominana jest akcja podczas pożaru w Żerkowicach:
Wjeżdżając pod strome wzniesienie Chevrolet został wyprzedzony przez samochód strażacki Star, ze straży w sąsiedniej gminie. Załoga Stara śmiała się z powolnego Chevroleta. Kawałek dalej Star ugrzązł w błocie, a Chevrolet pojechał przed siebie. Strażacy z OSP Więcławice ugasili pożar, a wracając z akcji wyciągnęli kolegów.
Wartym odnotowania jest również Chevrolet, którego w pierwszych latach po wojnie otrzymała OSP Młochów. Nie było to auto demobilowe, a wóz strażacki z przełomu lat 20 i 30, prawdopodobnie zbudowany w warszawskiej montowni Chevroleta. W pamięci strażaków Chevrolety pozostały do dziś synonimem sprawdzonego, pewnego i niezawodnego towarzysza w walce z “czerwonym kurem”.
Źródło: Chevrolet Polska
Jeśli nasz serwis przypadł Ci do gustu, mamy małą prośbę – postaw nam wirtualną kawę. Ta filiżanka nie tylko nas rozgrzeje, ale też doda nam energii do dalszej pracy nad serwisem, aby był jeszcze lepszy. Twój gest to dla nas znak, że doceniasz naszą pasję i zaangażowanie. Dziękujemy, że jesteś z nami!