Driver nr 4
Ukazał się 4 numer dwumiesięcznika motoryzacyjnego “Driver”, a w nim między innymi możemy przeczytać:
Fot. Driver nr 4
Street Warior: 1000 konny Hennessey Camaro
Kogo nie satysfakcjonuje najsilniejsze seryjne Camaro, powinien zwrócić uwagę na produkty Johna Hennessey’a z dalekiego Teksasu. U niego prawie wszystko jest możliwe; od 500 KM do ponad 1000 KM, silniki wolnossące, z kompresorem lub z dwiema turbosprężarkami. Ma się w czym wybierać. John Hennessey jest w USA od dawna bardzo znany. Niezależnie od tego, czy jest to Chevrolet, Dodge czy Ford ? on wszystkie robi je bardziej rasowe. Także produktom z Europy daje większą dawkę mocy. HPE ? takiego skrótu używa Hennessey Performance Engineering, mający swoją siedzibę godzinę jazdy na zachód od Houston, zupełnie niedaleko od Lonestar Motorsports Park. Całkiem praktycznie ? ponieważ tu znajduje się tor do wyścigów na ? mili, na którym bez żadnej żenady można dokonywać orgii przyspieszeń, natomiast na owalnym torze o długości 2,2 kilometra sprawdzić maksymalne prędkości, gdyż jak dobrze wiemy, tamtejsze gliny nie znają żartów, gdy ktoś przemknie obok nich z szybkością większą niż 75 mph (121 km/h).
Revolution No. 65
Oldsmobile Toronado jest jednym z najciekawszych wynalazków motoryzacyjnych amerykańskiego rynku, które powstały po II wojnie światowej. Na takie określenie zasługuje on dzięki wielu unikalnym i nowatorskim rozwiązaniom. Otrzymał nawet określenie “The largest and most powerful production car ever to have been driven by its front wheels” czyli “Największy i najmocniejszy produkowany seryjnie samochód z napędem przednich kół”. Tak, ten krążownik szos, a zarazem sport car lat 60. ma napęd na przód, a to tylko jedno z udziwnień, którym zaskakuje, gdyż takie rozwiązania trudno znaleźć nawet w dzisiejszych czasach. Toronado jest sztucznym słowem, pochodzącym oczywiście od ?tornado? i rzeczywiście, gdy go zaprezentowano jesienią 1965 roku spowodował małe tornado, nie tylko u konkurencji.
Fred Krugger – belgijski wizjoner
Czasy, kiedy europejscy customizerzy z wręcz pobożną czcią podziwiali amerykańskie konstrukcje, dawno już minęły. Obecnie, główne nurty wyznaczane są również na Starym Kontynencie. W najbardziej znaczących imprezach, takich jak na przykład – AMD World Champion of Custombike-Building, miejsca na podium zajmują najczęściej Europejczycy i to coraz częściej z tak “egzotycznych” krajów jak: Białoruś czy Węgry. Do najbardziej spektakularnych konstrukcji, jakie nam udało się ostatnio zobaczyć, należy niewątpliwie Veon, dzieło Belga, Freda Kruggera. Fakt, że na mistrzostwach świata ten custom, wyposażony w harleyowski silnik V- Roda zajął pierwsze miejsce w ogóle nas nie zdziwił. Frapujące jest jednak to, że plasujący się na drugim miejscu pojazd otrzymał 384 punktów, podczas gdy Veon zebrał ich aż 548! Niektórzy żartują sobie, że ten wynik jest jeszcze za niski, bo rozchodzi się tu o… dwa motocykle w jednym. A tak! Veon może w parę chwil zmienić się z typowego drag-bike’a w pełnokrwistego sport-bike’a.
Miejsce pielgrzymki – National Automobile Museum
Każda grupa pasjonatów ma miejsca, które przynajmniej raz w życiu musi koniecznie odwiedzić. Dla fanów amerykańskiej motoryzacji takim jest niewątpliwie National Automobile Museum w Reno, w stanie Nevada. Gdzie indziej możemy bowiem dokładnie podziwiać autentycznego Cadillaca Eldorado ’73, należącego do Elvisa Presleya, Corvettę, której właścicielem był sam John Wayne, czy też bardzo rzadką Ghię, będącą kiedyś własnością Franka Sinatry? Przechadzając się w skupieniu przez obszerne hale, możemy na dłużej przystanąć i napawać się widokiem tak cudownych konstrukcji jak: rasowy Duesenberg, niezwykły Cord czy imponujący Pierce-Arrow. Zapraszamy Was na wycieczkę po tym interesującym muzeum.
Więcej w sierpniowo – wrześniowym wydaniu magazynu motoryzacyjnego Driver.
Źródło: Magazyn Driver
Jeśli nasz serwis przypadł Ci do gustu, mamy małą prośbę – postaw nam wirtualną kawę. Ta filiżanka nie tylko nas rozgrzeje, ale też doda nam energii do dalszej pracy nad serwisem, aby był jeszcze lepszy. Twój gest to dla nas znak, że doceniasz naszą pasję i zaangażowanie. Dziękujemy, że jesteś z nami!